Po tym jak nazwałam dyrektora nadętym dupkiem, myślałam, że z hukiem wylecę z pracy. Szef jednak bardzo mnie zaskoczył

Zosia była pewna, że kilka ostrych słów rzucanych w emocjach przekreśli jej karierę w firmie. Nazwać dyrektora nadętym dupkiem w obecności innych pracowników? To mogło skończyć się tylko jednym – z hukiem wyleci na bruk…

Ku jej zdziwieniu, sytuacja nabrała całkiem innego obrotu. Zamiast zwolnienia, dostała od szefa propozycję, która mogła wywrócić jej życie zawodowe do góry nogami. Czy to była kara, czy może… zupełnie coś innego?

Słowa, które zmieniły wszystko

Zosia nigdy nie była osobą, która gryzie się w język. Szczególnie gdy chodziło o niesprawiedliwość. Tego dnia w pracy atmosfera była wyjątkowo napięta – firma wprowadzała nowe procedury, które wydłużały czas pracy i podnosiły poziom stresu w zespole. Podczas zebrania dyrektor, znany ze swojej chłodnej i nieprzystępnej postawy, stanowczo odrzucił wszystkie propozycje zmian przedstawiane przez zespół.

Zosia nie wytrzymała. Gdy dyrektor po raz kolejny przerwał jej w pół zdania, wybuchła:
– Wie pan co, panie dyrektorze? Jest pan nadętym dupkiem, który nie ma pojęcia, co to znaczy być człowiekiem! – wyrzuciła z siebie, zanim zdążyła pomyśleć.

Zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w nią z mieszaniną szoku i przerażenia. Dyrektor zmrużył oczy, a jego twarz pozostała niewzruszona.

Czekając na wyrok

Przez resztę dnia Zosia czekała na wezwanie do gabinetu szefa. Była pewna, że dostanie wypowiedzenie – i to od ręki. Przypominała sobie wszystkie te chwile, kiedy myślała, że mogła w końcu awansować, i żałowała, że tak łatwo przekreśliła swoje szanse. Gdy w końcu sekretarka poinformowała ją, że dyrektor chce ją widzieć, poczuła, jak jej nogi drżą.

– Proszę usiąść – zaczął szef. Zosia zauważyła, że jego głos nie był tak chłodny jak zwykle. Czy to możliwe, że nie był wściekły?

Zaskakująca propozycja

– Zosia, nie zamierzam udawać, że twoje słowa mnie nie dotknęły – powiedział, mierząc ją wzrokiem. – Ale muszę przyznać, że masz odwagę, której brakuje wielu ludziom w tej firmie.

Zosia zamarła. To była najdziwniejsza reakcja, jakiej mogła się spodziewać. Dyrektor kontynuował:
– Potrzebuję kogoś, kto nie boi się powiedzieć mi wprost, co myśli. Kogoś, kto będzie miał odwagę zakwestionować moje decyzje, ale w konstruktywny sposób. Chcę ci zaproponować stanowisko lidera projektu, który właśnie startuje.

Zosia poczuła, jakby ziemia usunęła jej się spod nóg. Nie tylko nie straciła pracy – dostała awans!

Nowe wyzwanie

Stanowisko lidera wiązało się jednak z większą odpowiedzialnością i wyzwaniami. Zosia miała zorganizować zespół, który usprawni problematyczne procedury. Nie wszyscy współpracownicy byli zadowoleni z jej awansu – pojawiły się plotki, a nawet otwarte kłótnie.

– No jasne, nazwała szefa dupkiem i dostała za to podwyżkę – mówiła złośliwie jedna z koleżanek. Zosia wiedziała, że musi udowodnić, że zasługuje na to stanowisko.

Prawda wychodzi na jaw

Podczas pierwszego spotkania z dyrektorem, w cztery oczy, Zosia postanowiła zapytać, dlaczego właściwie wybrał ją. Jego odpowiedź była prosta, a zarazem zaskakująca:
– Czasami trzeba usłyszeć prawdę, nawet jeśli boli. Gdybyś wtedy milczała, nigdy bym nie dostrzegł, że popełniam błędy.

Zosia odniosła sukces na nowym stanowisku, a relacje z dyrektorem, choć oparte na wzajemnym szacunku, były dalekie od przyjacielskich. Ostatecznie zrozumiała, że czasem warto mówić wprost, nawet jeśli wydaje się to ryzykowne.

A Wy? Czy odważylibyście się powiedzieć szefowi, co naprawdę myślicie, ryzykując pracę? Dajcie znać w komentarzach!

error: Treść zabezpieczona !!